Archiwum 10 maja 2004


maj 10 2004 jak szybko te dni mijaja...
Komentarze: 6

no rzeczywiscie ale wszystko co dobre szybko sie szybko konczy:(:(w sobote byla majowka..hehe oczywiscie odbylam ja z moja kofffana Dorka.....Dorci sie sznurowki od spodni wkrecaly w lancuch i to troche czasu zajelo/..a dla tych ktorzy nie sa w tematcie to my nie bylysmy na calej majwoce ...mozna powiedziec ze dwa male lenei z nas...:Pno wiec jak dojechalysmy musialysmy na wstpeie kogos zauwazyc...Dorcia wiesz o kogo chodzi(te smieszne spodenki:):)no a pozniej to Dorka oznajmila mi ze bierze urlop jezeli chodzi o WOCH...hehehe(osobiscie to ja w to nie wierze)i mogla sie napatrzyc na Slawusia....:)(te okularki)-Dorcia nieldugo znow ich spotkamy - miejmy nadzieje...:):)no a pozniej to nie chcialo nam sie od razu jechac do domklu wiec postanowilysmy troche posuiedziec na lawce kolo Alberta....a po drodze oczywiscie KTO? ten ze smiesnzymi spodenkami.....:Pno i jak juz dojehcalysmy na ta nasza lawke(czytaj:murek)to zaczely sie bardzo ciezkie te,maty...hehehe..i interesujace zarazem....(zainteresowana wie o co chodzi:)..no wiec tak przebviegla nasza wspolna sobotka...a pozniej to spontanicznie sie stalo ze mialam mjechac do dziadka i babci pomoc w imieninach....oczywiscie szybciutko do kwciarni.....a w nedziele to sie orkopnie nudzilam....oprocz tego ze mnie kuzynek wkurzla(zreszta jak zwykle...:)i za to go lubie..:):)(pozdrofffka dla Marka)...no a mialam wrocic wraz z wujkiem w poniedzialek rano o 6!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!co za koszmar wstac tak wczesnie...no ale coz:):)no a pozniej to mielissmy kwestowac no i kwestowalismy na szczescie nie bylo tak okropnej pogody jak na poczatku......na poczatku jakso szlo,ale nie bede komentowala tego jak sie ludzie zachowywali na nasze prosby  bo to jets zbedne..gdzies tak na poczatku chcialysmy sie wybrac do szanownej Pani M ale gdy pomyslalysmy sobie jak zareaguje ona an ansz widok to od rauz anm sie odechcialo...no ale kolo skzoly bylysmy...hehe i normalnei tak nam zal bylo tych ludzikow co siedzieli w tej skzole....ze...(oczywisce prosze potraktowac to zdanie w przneosni):P:P:Pno a pozniej zadecydowlaysmy z epojdziemy pionamawiac moja mame do jej pracy zeby cos powrzucala..hehe i przylapalam aj an papierosku...a po drodze jesvcze Wyprzedaz sie nadarzyl;a(nasz kalsa moze nei calal ale wie o kogo chodiz:):)a gdy doszlysmy to o dziwo moja mamuska zaprosila nas na herbatke...dobrze taka przerwa nam zrobila...hehe...no a pozmniej to juz sie nei przykladalismyd o tego zbiernaia bo t0 bylo juz bez snesu...nikt i tak nie wrzucal...no wie cpostanowilysmy isc oddac pieniazki..nie powiem kwoty kjaka zebralysmy chcoaic byla cal;kiem spora:):)Daria I Magda i tak mialy wieksza:):)no a ppozniej heheh to bylby dopieor jaja....o 17 poszlam po Dorotke bo mialysmy isc sie przejsc..no i sie przeszlysmy tl;ko do B89edronki.....bo nas ulewa zastala tzn burza..to byla okropnosc na poczatku schowalys,my ise w Biedronce no ale pozneij pobieglysmy do Dorotki, co wcale nbie bylo takie latwe...bo kaluze nam przeszkadzlay..ale jak obie doszlysmy do wniosku to wyzwolil sie wtedy w nas jakas wieksza dlugosc i syzbkosc przeskokow przez kaluze...juz nie wspominam z eobie wpdalysmy w srodke jednej wielekij...heheh no i dzien sie prawie skoncyzl....

mam nadizeje ze Was nie znudzialm...jak tak to wiecie nikt Wam nei kaze tego bloga cyztac...:):P:):)pozdroffffka dla wszystkich ktorzy jescze sie tym cyztaniem nei znudzili....:):):)(mam nadzieje ze kilku Was jest):):):)papapapptki:*****

nancy41 : :