Archiwum grudzień 2004


gru 21 2004 no to pisze...
Komentarze: 6

no wlasnie pewna bardzo mila osobka(Dorcia) zmusila mnire do napisania nowej notkji no to pisze..hehe..hmm,,..moj biedny komputerek nabawil sie HIVA i przez jakis czas nie dzialal ale dzisiaj jakims cuudem wlaczylam go i dziala,.jheheehe ale i tak biedak potrzebuje naprawy..chyab za zcesto go uzywam hehehe..co by tu napuisac..heheh w poniedzialek byla wigilia klasowa i normlanie myslalam ze na poczatku nei wytrzymam ze smiechu..siedzimny sobie z tylu i rozmawiamy a tu nahgle z czajnika buchaja iskry,..biedna "dzika dziewa" okrzyknela pozar i wyleciala z krzykiem z klasyu,,,zistawiajac nas samych sobie...no i cos trza bylo cos zrobic Daria przewodniczaca poleciala oznajmic ze wybuchl pozar...nie moglam ze smiechu a pani dizka dziewa po wszystkim uznala ze wybiegla po cos gumowego buahahaha nie no zyc nie umeirac...a fuuujjj...no a pozniej z lekka wariatkowo sie zrobila jak cala klasa tancyzla przy pisonekach swiatecznych ale fajniutko....no niestety albo i stety my z Dorotka sie urwalysmy.,..no a dzisiaj "GLUTY"(Dorka tak bedzie chyab najlepeij co?) nie poslzy do skzoly bo ....musialy cos zlaatwivc bardoz waznego hehehehehehhehe..i sie nei najhadlysmy ciata ktor edizka dizeqwa mi zabral hehehe bedem plakac a fuuuj..hehehe..no a w czwratek juz rozstaje sie z kompem bo ajde do babuni....ale na sylwka wracam muszem..."Marzenia sie spelniaja tylko trzeba w to jak najmocniej wierzyc...?"::::pozdro dla wszytskich moich ziomkow(czyt.leniuchow)...a buziaki dla tych ktorzy sie zjuz z tym uporoali...hehehe..a wiecej buziakow dla tych ktorzy sa ze mnna...papapap:**

nancy41 : :
gru 12 2004 elllo ludziska:):)
Komentarze: 13

no to pisze nowa notkke...jakos mnie wzielo a moze jest to spowodowane tym ze nie mam nic ciekawszego do roboty..nie nom przeciez kofffaniutkie lekcje czekaja...buahahaha...

dobra skonczylam an tym ze bylismy na przecudownej wycieczce po lesznie...mowie wam sprobujcie tego sami nie ma to jak mieszkac w Lesznie od kilkunastu lat i zwiedzac go codziennie...zajefajnie,.,,,,:///

Czwartek------>>>>nic ciekawego w sumie sie nie dzialo...oprocz tego okropnego wiersza z polaka nie ma to jnak dotrzymywac slowa ...menda spoleczna jescze "Grob Agamemmona" sie uczyc kazala na pamiec...4 strony ..nie no aj proponuje sie nauczyc calej ksiazki bo to nam naprawde sie przyda..nie ma co...nie no ale dzien zaliczam do ogolnie nudnych...BORING..:?//

Piatek-------->>>>hmmmm..niehc no pomysle...a rzeczywiscie dizne rowniez nudny oczywiscie tylko przedpoludnie....na w-fie malo mojej Dotki nei zabilam...nasyzm przecudownym ukladem akrobatycznym...hehhe....a religia to akrktoweczka buaahahahaha...jak zobaczylam ze neikotre osobko sie na nia ucza to myslalam ze sie ze smiechawy posikam..hehehhe...no a popoludnie to juz wogole ...a zapomnialam napisac ze nam sie autobusik pospieszyl i musialysmy isc pieszo(biec)...dodam dla urozmacenia faktow ze mialam korki bo sobie pomyslama ze skoro autobusikiem pojedziemy to moge je zlaozyc..no i ty ciach bieglam w korkach po kamieniach...tak mnie moje beidne nozki bolaly..no ale najlepsze bylo pod koniec..zgubilam kluczyki od domku...abuhuhuhuhuhuhuh....i musialam rowerkiem po skzoel pedzic do mamusi po inne ...ale zem sie zmachala...no a pozniej pposlzismyu sie przejsc z Dotka i Tomkiem na miastio i bylo nawet smiesznie..hehhe...no i dzien sie zakoncyzl...happy ending..:):)

Sobota-------->>>>>hmmm no coz mialo byc tak ze Dotka przyjdzie od fryzjera do mnie ale w koncu wyslzo an to ze poslzismy sie przejsc..i jakos sie tak zlozylo ze poslzismy na lody do Delicji..ale pyszne byly...no i odbylam z Dotka [powazna rozmowe...heheh mam nadzieje ze cos z niej zrozumialas..heheheh.....

no a na koniev mojeje notki zamieszczam kilka fajniuchnych wierszykczkow..ktore cos ze mna maja lub MIALY wpsolneego/...hehehe...aha i pozdro dla wszystkich ktorzy czytaja tego bloga...a buziaki dla tych ktory mnie choc troszke lubiA....:):):):):)

 

 

 

Miłość jest jak woda morska im więcej jej pijesz tym bardziej jesteś spragniony.

 

Moje serce jest twarde jak materiał skały lecz ty wyryłeś na nim swoje inicjały

 

Miłość jest piękna jak róży kwiat nigdy cię nie porzuci nawet gdy powiesz "nie" będziesz wiedział, że wróci.

 

Miłość jest jak tęcza jak barwy łączy serca ja błękit, a ty czerwień ta miłość jest już we mnie tak żyć będziemy sami pomiędzy kolorami a czerwień na błękicie odmieni dawne życie jesteśmy w końcu sami swoimi malarzami.

 

Tyś wplótł mi we włosy nitkę babiego lata. Tyś na mych rzęsach zostawił kroplę rosy. Tyś w mych oczach utopił lazur morza. Tyś memu sercu pokazał jak miłość odmierza czas. Tyś mej duszy uchylił rąbek tajemnicy nieba. Tyś mnie nauczył, że do szczęścia więcej nic nie trzeba.

 

 Nie zawsze widać smutku odbicie, gdy łzy rzęsiście się leją. Bywa, że w sercu łamie się życie a usta ciągle się śmieją.

 

Nie oczekuję dziś nikogo. Cześć już nie powiesz mi. Jednak powstrzymać się nie mogę, by nie popatrzeć w stronę drzwi.

 

Dotykasz leciutko mojej dłoni ja czule spoglądam w twoją twarz i widzę uśmiech piękniejszy piękniejszy niż niebo wśród gwiazd i gdy tak na ciebie patrzę ty znikasz z mych myśli jak cień. Otwieram oczy i płaczę, bo to był tylko sen.

 

 

Ty nie możesz wiedzieć ile w mym sercu jest ran gdy codziennie muszę siedzieć wśród tych pustych czterech ścian. Jestem z dala od świata brak mi ciebie przy sobie dni się dłużą jak lata a ja wciąż myślę o tobie.

 

 Kiedy o szarej godzinie wrócą chwile sprzed lat miłość bez żalu przeminie a w sercu zostanie ślad. I gdy tak siedzę o zmroku, same płyną mi łzy, a w sercu zostaje nie pokuj czy wrócą kiedyś te dni?

 

Kochać i przestać to nie znaczy skończyć zawsze będzie coś, co nas będzie łączyć.

 

 Kiedy tylko słyszę twoje imię moje serce płakać chce- bo zapomnieć nie potrafię, a baz ciebie jest mi źle.

 

 Czemu oczy moje smutne, czemu usta moje drżą? Powiedz czemu łzy okrutne wciąż na rzęsach moich lśnią? Moje oczy ciągle smutne usta ciągle drżą. Jakie siły złe, okrutne łez powodem moich są?

 

 O tobie można tylko milczeć, więc nic nie mówię i tylko oczy mi świecą jak latarki w ciemności szukają konstrukcji twego ciała, ale o tobie można tylko myśleć, więc nic nie widzę i tylko ręce mi drżą jak płatki śniegu. Gdyby mogły się roztopić na twojej twarzy, wcale nie byłoby mi żal umierać, ale za tobą można tylko tęsknić, więc się nie śmieję już od dawna i tylko lubię coraz bardziej czarne sukienki i wahadła.

 

Ludzie mówią, że nie można żyć bez miłości ja z miłości umieram. Ludzie mówią, że bez miłości nie istniałby świat mój świat przez miłość zawalił się w mgnieniu oka. Ludzie mówią, że miłość jest rajem dla mnie jest środkiem piekła. Ludzie mówią, że miłość jest lekarstwem na wszystko ja potrzebuję lekarstwa na miłość.

nancy41 : :
gru 07 2004 UWAGA notka bez cenzury...(kolejna)
Komentarze: 18

hheeh w sumei powinnam te notke napisac dzien wczesniej bo wlasnie wtedy "dzika dziewa" doprowadzila mnie do tego zebym jak sama powiedziala wprowadzilam anarchie....nie no nie ma to jak byc w jej klasie...uznala ze skoro kurwa MY(czyt. dzika dziewa) robi apel to musimy wszystkie wiadomosci z tego znac... tyle ze na tym apelu nei bylo zadnych konkretow...hehe..no ale coz nei bylabym soba gdybym sie z nia nie posprzeczala...w wyniku tej klotni uznala ze moje zachowanie jest karygodne...ze od tej pory nei bedzie juz elastyczna(czy kiedykolwiek byla kurwa,,,)?...i nei ebdzie w tej kalsie demokracji(qrwa nigdy nei bylo)...no i jeszce dodala ze przeze mnei ejst juz anarchia..no ale martyna dobrze podsumowala ze z nia to dopiero totalitaryzm...hehe brawo...kurwa bylam po tej kartkowce taka wkurwiona ze....a dobra koncze o tym bo jescze jakies dziecko to rpzeczyta...buahahahha...

najlepsze bylo co sie dzisiaj dzialo...zwiedzialy Chinczyki(IIB)...Leszno...buahahha..nie no nei moglam jak ja zobaczylam...jakis smieszny przwodnik nam gadal o polszczyznie..nie dosc ze marzlam pod tym ratuszme to jescze sie dowiedzialam wspaniale rzeczy o naszje przecudownej wigilii ..nei no nei am to jak :"dzika dziewa"...nie ma to jak miec tyle historii pod rzad...boze...i nie ma to jak zrobic sobie zdjecie z cala klasa....ale dzikiej dziewie sie filmik skonczyl hahahha...a poznije chyba mnei jzu rozgrzeszono...w trzech kosciolach byl;am no...nie a dzika dziewa dostala bolu jelit i zoladka bo nie mogla zrealizowac swoje wilekiej sejsi fotograficznej no to poszla do sklepu i kupila klisze....co za nudy ....a pozniej do domku..i na jutro kurwa tyle zadane ze nei wiem jak sie wyrobie ale ostatnio takiego nostalgicznego lenia mam ze koniec...no coz jutro super dzionek...trzy sprawdziany...fiza, gegra, hipa...no i ten pojebany wiersz z polakak...narqs ludziczki...a fuuuuuj nie chce mi sie,.....pozdro:*:*:*

nancy41 : :
gru 02 2004 hiiiii:):):)witam:):)
Komentarze: 13

no to powrocilam chociaz nie wiem na jak dlugo...wydaje mi sie ze blogowanie to nie moje powolanie wiec moze powinnam zlikwidowac tego blogaska....a znowuz on the other hand(buahahahahhahaha)....lubie czytac komentarze moich znajomkow na temat tego co pisze....hhehehhe..wiec moja decyzja jest jeszcze na razie hipoteza....:):):)

co sie u mnie dzialo....hmmm..bardzo duzo ale wiekszosc nie wrato opisywac bo tylko same nudy zwiazane z ta piekan instytucja szkola..heheheh...a co innego znowu nei napisze bo chce miec tesh cos dla siebie ....tzn nei chce zeby wszyscy io tym wiedzieli...:(

Jestem normalnie zdegustowana zreszta nie tylko ja faktem iz Pan Jascie Wielmozny:) Tomasz nie ma zamiaru isc na polowinki....Tomaszu masz zrobic wszystko zeby isc...bo z kim ja bede tanczyc...no chyab nei z dzika dziewa?????heheheheh:):):):)

jezeli chodiz o moja psiapsiole to etsh nie napisze o niej bo jakbym cos napisala to by mnei pewnie zabila...napisze tylko tyle ze masz Dotka specyficzne updobania zawierajace sie wylacznie w pewnej grupie...hehehhe(mowie prostym jezykiem prawdaz???hehehe)...Dotka juz nie ma "Niech zyje WOCH"....teraz u ciebie chyba jest "Niech zyje DONIU"...i pozdro wielkie for you:):):)

 

co by tu jescze napisac...moze to ze...nie wiem w sumie heheh(jaki bezsens...):)

na koniec zamiesczam historyjke ktora poniekad jets mi bliska z jakichs tam powodow....

 

"Przegapic uczucie"

 

Był koniec lata, koniec wakacji i koniec wszelkich złudzeń, że uda mi się znaleźć kogoś, kto ciepłym uśmiechem rozgrzeje mnie w pochmurne, jesienne wieczory. Od momentu, kiedy rozstałam się ze swoim ostatnim chłopakiem, nie potrafiłam się do nikogo zbliżyć. Wszyscy wydawali się nieodpowiedni, nie zauważałam w nich żadnych pozytywnych cech, za to z wymienianiem wad nie miałam najmniejszych problemów.Z Markiem natomiast było zupełnie inaczej- od początku wiedziałam, że jest inteligentny i ambitny. Nasze długie, poglądowe rozmowy najczęściej kończyły się kłótniami, chociaż wszyscy uważają mnie za osobę, którą trudno wyprowadzić z równowagi. Może właśnie dlatego, że tak często się kłóciliśmy, nie wzięłam go pod uwagę na mojej liście "facetów do wzięcia". Nie było w nim za grosz romantyzmu, a ja, jak każdy zodiakalny Rak, cenię sobie męską czułość i fantazję. Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że jedynym faktem, który ciągnął mnie do rozmów z Markiem było to, że nikt wcześniej tak mnie nie zaintrygował.Wszystko w nim było dla mnie nowe, egzotyczne. Właśnie..."Jesteś dla mnie taka egzotyczna"- powiedział, kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się poza szkołą. Czekalismy wteyd na resztę znajomych- umówiliśmy się na piwo w ramach szkolnej integracji, ja, jak zwykle, pojawiłam się wcześniej, aby nie stracić nic, co mogłoby zaważyć na mojej pozycji w towarzystwie. Bardzo mi wtedy zależało, aby byc lubianą przez wszystkich.Marek też przyszedł przed czasem, co w jego przypadku było zupełnie fenomenem. Zaskoczył mnie jescze bardziej, gdy zamiast prostego "siema" na powitanie, zaproponował spacer po falochronie. Nie myslałam wtedy, że może mi to sprawić jakąkolwiek przyjemność. Cieszyłam sie raczej perspektywą ujrzenia zaskoczonych i pełnych uznania dla mnei koleżanek z klasy. Zgodziłam się i już pół godziny później umieraliśmy ze śmiechu, wspólnie wspominając wakacje i poczatek roku szkolnego. Po pierwszym piwie przestało mi przeszkadzać jego angielskie poczucie humoru, po drugim zapomniałam o wszystkich kłótniach. Trzecie piwo wypiliśmy po połowie, siedząc na mokrym piasku. Czując na szyi oddech Marka, mocno przez niego bjeta, nie pamiętałam, że jest daleki od mojego ideału chłopaka. Nie sprzeciwiłam się, gdy mnie całował, i gdy w drodze powrotnej dłużej zatrzymał dłoń na moim biodrze. Odprowadził mnie na przystanek, pocałował na "do widzenia", a na koniec stwierdził, że musimy częściej powtarzać tego typu integracje. Następnego dnia w szkole wszystko było tak, jak wcześniej. Marek bez przerwu żartował ze wszystkimi dziewczynami, jednak dość czesto łapałam go na dyskretnych spojrzeniach w moim kierunku. Udawałam, że nic sobie z tego nie robię, ale w rzeczywistości strasznei mi imponował. od tej chwili, gdy tylko pojawiał sie na horyzoncie, momentalnie poprawiał mi się nastrój. Każdego dnia, gdy tylko miałam problemy z podniesieniem się z łóżka, motywowałam sie nadzieją, że znów go zobaczę. Marek o nci nei pytał, nic mi nei obiecywał. Czasami spotykalismy się poza szkołą, ale zawsze w większym gronie znajomych, na co dzień natomiast prowadziliśmy zupełnie różne życie. Marek imprezował, ja pracowałam na opinię w nowej szkole. On do późna grał w gry komputerowe, ja uczyłam się dat na sprawdzian z historii. On wstawał rano skacowany i zmęczony po całonocnej bibie, a ja, wyspana, wędrowałam do szkoły z głową pełną dat, nazwisk, traktatów pokojowych i układóow oddechowych. I chyba właśnie to nas tak abrdzo poróżniło. Nie miałam czasu, żeby utrzymać Marka przy sobie, chociaż czułam ze wszystkich sił, że mogłabym tego dokonać. Nie wiem, czy łudziłam się, że on, wychodząc wieczorem do dyskoteki, myśli o mnie, czy zupełnie mi nie przeszkadzało, że gdy ja przygotowuję kolejny referat, on przytula jakąś sympatyczną blondynkę w krótkiej  bluzeczce. Pamiętam jednak ten ból który przeszył mnie, gdy pewnego dnai uświadomiłam sobie, że facet, którego kocham, w ogóle sie mną nie przejmuje. Pamiętam, bo czuję go jeszcze teraz , za każdym razem , kiedy spotykam Marka na szkolnym korytarzu. Mam ochotę podbiec do niego i obiecać, że nie opuszczę już żadnej możliwości zabawy z nim, ale spuszczam głowę, i próbując powstrzymać łzy cisnące się do oczu, powtarzam sobie, że skoro wybrałam naukę, to musze być konsekwentna. Marek chyab też o mnie myśli. Inaczej nie chciałby się ze mna spotkać. A może się łudzę, myśląc, że to tylko i wyłącznie za sprawą mojej decyzji nie jesteśmy razem? W każdym razie teraz wybrałam naukę, a cała historia z Markiem nauczyła mnie, że ideał chłopaka jets po to, by się go trzymać, a spacery po falochornie niekoniecznie muszą być poronionym pomysłem.....

                                                                                                  (Marta)

niekoniecznei wszystko to co zostało zawarte w tej historii jest prawdą jezeli chodiz o mnei ale przynajmniej wieksozsc tak,...pozdro dla wszystkich ktoryz czytaja tego bloga.....:(:(:(

 

nancy41 : :